Czerwony samochód z przyczepką zaparkował pod Centrum Dzieła Pomocy św. Ojca Pio. To pani Ania, pan Piotr oraz ich syn Piotrek.

Tym razem przywieźli 300 kg odzieży! A to nie pierwszy taki transport – pracownicy Dzieła znają Rodzinę Pilarzów już od roku. A jak ta współpraca się zaczęła?

- To Ojciec Pio mnie znalazł, przecież on szukał grzeszników i przyprowadzał do miłości Pana Boga – opowiada p. Ania. O świętym kapucynie dowiedziała się na lekcji religii w IV klasie szkoły podstawowej. - Obejrzeliśmy wtedy film o Ojcu Pio. A potem zawsze, kiedy o nim usłyszałam, robiło mi się ciepło na sercu – wspomina. Z czasem relacja się zacieśniła. Ojciec Pio pomagał w trudnych życiowych sytuacjach oraz uczył, by w każdym człowieku dostrzegać Chrystusa.

O naszej organizacji pani Ania usłyszała, oglądając w telewizji relację ze Światowych Dni Młodzieży Kraków 2016. Na Drodze Krzyżowej ekipa Dzieła Pomocy św. Ojca Pio niosła Krzyż. Na telebimach wyświetlono krótki film działalności na rzecz osób bez domu. Pani Anna zawsze chętna do pomocy poczuła, że to jest to! Nie minęło kilka dni, a skontaktowała się z Dziełem. - Po odłożeniu telefonu, usiadłam na tapczanie i pomyślałam: „Ojcze Pio, sama nie jestem w stanie nic zrobić. Pomóż!” – opowiada. Od razu przyszła myśl, by zebrać żywność i ubrania. Kolejne godziny spędziła ze słuchawką w ręku, rozmawiając ze wszystkimi swoimi znajomymi. - Spotkałam się z różnymi reakcjami – wspomina – ale bywałam też bardzo pozytywnie zaskoczona, gdy dużo darów przynosili ci, po których wcale się tego nie spodziewałam!

We wrześniu pani Anna z jeszcze wtedy sceptycznie nastawionym Mężem przyjechała do Dzieła po raz pierwszy. „Aniu, dobrze zrobiliśmy” usłyszała po obiedzie zjedzonym wspólnie z potrzebującymi w kuchni społecznej, którą siostry felicjanki prowadzą na terenie Dzieła. - Byliśmy pod wrażeniem tego, co robi Dzieło i z jakim zaangażowaniem wychodzi naprzeciw osobom potrzebującym!

Na parterze Centrum Pomocy wzdłuż korytarza stoi kilkanaście worków z odzieżą przywiezioną przez państwo Pilarz. - Zebraliśmy bardzo dobre ubrania - mówi pani Ania. - Zawsze mówię znajomym, że zbiórka dla ubogich to nie okazja, żeby pozbyć się rzeczy zniszczonych. To, że ktoś jest bezdomny, nie znaczy, że nie może mieć porządnego ubrania! – dodaje. I rzeczywiście w workach ubrania wyprane i poskładane w kostkę – kurtki zimowe, podkoszulki, a nawet eleganckie koszule. Te ostanie przydadzą się osobom bezdomnym poszukującym pracy.

Dzwoni telefon. Pani Ania odbiera: - Tak? Masz już przygotowane rzeczy? A my właśnie jesteśmy w Dziele. Piotrek odbierze je przy okazji. Dziękuję!

Państwo Pilarz zainspirowali do pomocy wielu znajomych. Pan Piotr w domu rodzinnym przygotował nawet specjalne pomieszczenie na dary, a syn Piotrek zorganizował zbiórkę w swojej szkole. Wszyscy w bielskim Hałcnowie wiedzą, że dzięki państwu Pilarz mogą podarować swoim ubraniom drugie życie.

Tego dnia państwo Pilarz znów zjedli obiad w stołówce sióstr felicjanek. Pani Ania z wielką otwartością wciągała w rozmowę stałych bywalców, planując przy okazji kolejną wizytę w Centrum – bo przecież już czas zacząć zbiórkę produktów dla 300 ubogich, którzy w grudniu zasiądą w kapucyńskim klasztorze do wigilijnego stołu.

 

 

Zainspirowała Cię historia Państwa Pilarz? Ty też możesz zorganizować zbiórkę darów dla osób bez domu.

→ więcej informacji 

Aktualności

Pielgrzymujemy do Ojca Pio!

Po długim planowaniu, intensywnych przygotowaniach i wielkim pakowaniu bezdomni pielgrzymi wyruszyli do Włoch.

Czytaj więcej »