Pamiętam, że tuż po tym, jak opuścił mnie mąż, siedziałam przy łóżeczku mojego syna i płakałam… I wymyśliłam sobie wtedy lekarstwo – alkohol. Piłam przez długie lata mojego życia, chcąc zapomnieć pełną wyrzutów relację z mężem i mój dom rodzinny, w którym na pierwszy rzut oka niczego nie brakowało.

Wolontariuszką Dzieła Pomocy św. Ojca Pio jestem od roku. Wspólnie z innymi wolontariuszami i pracownikami staramy się przychodzić z pomocom i wsparciem ludziom niejednokrotnie zepchniętym na margines społeczny. Teoretycznie to zetknięcie dwóch różnych światów, lecz odkrywam jak bardzo sobie wzajemnie potrzebnych.

Gdybym przypadkowo spotkanej osobie opowiedział historię mojego dzieciństwa i młodości pewnie nie uwierzyłaby, że dziś w wieku 56 lat jestem bezdomny. Miałem przecież rodzinę i dom. Razem z siostrą i rodzicami mieszkaliśmy w trzypokojowym mieszkaniu.

Życie z osobą chorą psychicznie nie wygląda kolorowo. Wiem, co mówię, przez 19 lat mojego życia mieszkałem z mamą chorą na schizofrenię. Po zdaniu matury coś we mnie pękło i wyprowadziłem się z domu. Najpierw przyjechałem do Krakowa, spędziłem tu dwa lata, podejmowałem się różnych zajęć…

Aktualności

Pielgrzymujemy do Ojca Pio!

Po długim planowaniu, intensywnych przygotowaniach i wielkim pakowaniu bezdomni pielgrzymi wyruszyli do Włoch.

Czytaj więcej »